Autor Wiadomość
Jaru
PostWysłany: Czw 20:48, 19 Sty 2006    Temat postu:

no to trzeba sie spotkac i przy piwku zaczac spisywac Partyman
Zalewa
PostWysłany: Czw 19:29, 19 Sty 2006    Temat postu:

istnie jak w losux! hehehhe
U nas było tego od diabła.... fizyk, historyk <lol>, WF-ista, koleś od PO... jak sobie przypomne wszystko to z Jackiem spiszemy i wystawimy ;-)
Asia
PostWysłany: Czw 12:59, 19 Sty 2006    Temat postu:

tak fizyczke też miałyśmy :/ mały złośliwy hobbit który ledwo co wystawał z tego swojego biureczka na podescie i miałą w zwyczaju robienie kartkówek z materiału który przerabialiśmy na nastepnej lekcji, swoja drogą nad tablicą wisiał Einstein (taki portrek w ramce) i jakaś klasa jej to podmieniła na jej fotke ale nie pamietam co tam dopisali, no coż trzeba jej przyznac że na Einsteina to sie na pewno nie nadawała bo pomojajac to ze nas niczego nie nauczyła to jeszcze sama nie rozumiała tego co ma nas nauczyc i myliła sie w codrugim zadaniu którego nie umiała rozwiązać, za to zawsze te zadania kończyły sie tekstem "no nie mamy czasu tego liczyc, dokonczcie w domu"
Gosia
PostWysłany: Czw 12:38, 19 Sty 2006    Temat postu:

Ja chodziłam do tej samej klasy i się w 100%pod tym podpisuję;)
Dodam jeszcze anegdotkę o fizyczce,która mówiła,że w zimie naświetlała swoje dzieci lampami kwarcowymi[sic!],żeby nie miały depresji..A jej mąż,notabene też fizyk,nie wiadomo czemu spacerował sobie podczas burzy po plaży z parasolem z metalową końcówką i jakiś mały piorunek znalazł sobie w nim uziemiacz:DDD
Asia
PostWysłany: Śro 16:50, 18 Sty 2006    Temat postu: jak przechytrzyc belfra

myśle ze w tym temacie wypowie sie każdy, bo każdy ma jakies śmieszne i ciekawe wspomnienia ze szkoły średniej, no to moze ja zaczne:

-mieliśmy w lo matematyczke strasznie ostra a swoja droga była ogrooomna, i uwielbiała słodkie wiec z bylejakiej okazji dostawała cukierki albo coś słodkiego, czasm były takie akcje ze ktoś wkręcał ze ma urodziny i częstował ludzi i ja cukierkami

- lekcje wosu, uczyła nas babka która była zaraz po studiach, młoda to wszyscy na nią lali zawsze tłukła dziennikiem w ławke i krzyczała "cicho dzieci" jak już ja trafiało ale zeby jeszcze bardziej wczuc sie w klimat lekcji wosu, jedna akcja: późno ostatnia lekcja, przysypiam na ławce nagle słysze jak moje kumplea z ławki sie brze "przestańcie sie całowac bo ja jem"

- polonista, dziwny człowiek też w sumie mlody, z mania mówienia "naonczas" z tego co mi wiadomo to ludzie doliczyli 18 razy na lekcje, zreszta wszyscy jak słyszeli na lekcji "naonczas" to zaczynali z niego lać a on taki zdezorietowany nie wie o co chodzi ale śmiał sie z nami :P

- moja wychowawczyni z mania mówienia "w ogóle" jej standardowe zdanie wyglądało mniej wiecej tak "w ogóle co wy w ogóle tu w ogóle robicie w ogóle"

- chemik on w ogole miał problemy ze soba zachowywał sie co najmniej dziwnie, robił jakies dziwne miny jak sie patrzył do kogoś do zeszytu, miał zwyczaj jeszenia jabłek i rzucania ogryzkami do śmietnika na lekcji, ale do tej pory pamietam jego tekst z jednej z pierwszych lekcji "no więc (tu nazwisko uczonego) robił doświeaczenie i bombardował jądrami helu złotą płytke... helu nie swoimi"

może to co napisałam nie jest zbyt ciekawe, ale mam nadzieje ze mi sie coś ciekawego przypomni

Powered by phpBB © 2001-2003 phpBB Group
Theme created by Vjacheslav Trushkin